Prawdziwa Strona Gier Planszowych to blog o grach planszowych, karcianych i wszystkich innych tematach z nimi związanych. Powstał w roku 2015 z potrzeby przelewania swych myśli na nośnik trwalszy niż eter. Znajdują się tutaj recenzje gier, wrażenia z rozgrywek, luźne felietony czy zapisy z sesji.
Aktualnie jest nas czterech, z czego trzech to redaktorzy piszący. Czwarty redaktor jeszcze się nie przemógł, ale jest z nami z przyzwyczajenia (zarówno jego jak i naszego).
W sprawach wszelkich prosimy o wiadomości mailowe na adres: kontakt@psgp.pl
Można nas znaleźć również na Instagramie – blog_psgp.
Grzesiek – z grami planszowymi nie będącymi wariacjami Monopoly, Wężów i drabin, Chińczyka itp. mam do czynienia od roku 2009, kiedy to moja żona, nieświadoma jeszcze jak rwący jest nurt rzeki, do której brzegów właśnie mnie zaciągnęła kupiła mi w prezencie Osadników z Catanu. To był pierwszy plusk. Później była Neuroshima Hex, Cywilizacja: Poprzez wieki, a dalej już nie pamiętam, ale aktualnie pół naszego salonu zajmuje pokaźny regał różnokolorowych pudeł. Gram w różne gry, najchętniej te mniej lub bardziej zanurzone w historii, ale niekoniecznie symulacyjne. Przede wszystkim stawiam na grywalność i radość z rozgrywki. Stronię od gier abstrakcyjnych i logicznych, a gry kooperacyjne bez zdrajcy są dla mnie grami solo. W moim ścisłym top 5 gier wszech czasów na pewno znajdą się: Brass, Cywilizacja Poprzez Wieki, Puerto Rico, A Few Acres of Snow i Twilight Struggle.
Janek – gen planszówkowy został mi zaszczepiony bardzo wcześnie, bo ojciec regularnie zabierał mnie na zwiedzanie zakamarków Labiryntu Śmierci. Poznałem heksy z Robin Hoodem i Bitwą pod Austerlitz, a w domu próbowany był też Gwiezdny Kupiec. Nie pamiętam już co konkretnie reaktywowało zahibernowany gen, ale zamiłowanie do tematów drugowojennych i nostalgia za plastikowymi żołnierzykami wyciągnęły z mojej kieszeni złotówki na Memoir ’44. Memoir szybko został wymieniony na ówczesnego lidera list BGG Twilight Struggle, a dalej to już klasycznie – poszła niekontrolowana lawina. Ulubione tytuły? Prawdopodobnie Napoleon’s Triumph, Hands in the Sea, FUBA, Gra o Tron i wspomniany klasyk o Zimnej Wojnie. Stronię od czerstwych eurosucharów i tytułów, które zbyt wiele zostawiają w ręce bogini Fortuny.
Mateusz – zaczęło się u mnie klasycznie – od Osadników z Catanu. Kolejny był Munchkin, którego szczerze znienawidziłem, a jako trzecią grę kupiłem sobie Świat Dysku. I wtedy od zauroczenia przeszedłem z grami planszowymi do poważnego związku. Staram się grać we wszystko: abstrakcyjne, logiczne, suchary, gry przygodowe, strategiczne. Grzesiek i Janek zarazili mnie też grami historycznymi, wojennymi (wtedy okazało się, że kości mnie nienawidzą). Doceniam gry, gdzie największym wyzwaniem jest turlanie kostkami oraz takie, gdzie do wyboru mam 11 akcji lub muszę znać podstawy ekonomii i gry na giełdzie. Wszystko zależy od nastroju i ludzi, z którymi gram. Aspekt socjalny jest dla mnie bardzo ważny, planszówki od początku były dla mnie świetnym sposobem na spędzanie wolnego czasu. Od wejścia w świat gier historycznych doceniam też walory edukacyjne, a konkretniej bodziec do pogłębiania przedstawionego w grze tematu. Nie jestem w stanie złożyć żadnej “topki”, ale moją ulubioną grą na zawsze pozostanie Wojna o Pierścień.