Po tym, gdy Jan przedstawił mi zasady Churchilla oraz rozegraniu dwóch partii w Space Empires, sporo czasu spędziłem na poszukiwaniu swojego pierwszego wargame’a. Miałem dość nietypowe (tak myślę) wymagania jeśli chodzi o gatunek. Gra miała być:
- przystępna dla laików,
- na więcej niż 2 graczy,
- krótsza niż 3h.
Na redakcyjnym czacie posypały się tytuły, przejrzałem też odpowiednią kategorię na BGG i się zaczęło: recenzje, analizy, zasady, przykładowe rozgrywki, edycje polskie, angielskie, deluxe. Nie mam łatwo, każdy zakup roztrząsam, poszukując tej idealnej gry… więc kupiłem Park Niedźwiedzi.
Jak to się stało? Poza grą wojenną szukałem też familijnej. Czegoś, w co mógłbym zagrać z moją lepszą połówką, zabrać do rodziców lub pokazać młodszym członkom rodziny. Tutaj nie miałem tak sztywnych wytycznych: miało być szybko, prosto i przyjemnie. No i jest!
Zasady są następujące: weź kafelek z zasobów, połóż na planszy, zakrywając jeden z dostępnych symboli, żeby wziąć nowe kafelki lub rozbudować swój park o nową planszę. Po drodze można jeszcze sprawdzić, czy spełnia się warunek jednego z osiągnięć, ale to już są “zasady zaawansowane”. Gra jest dzięki temu dostępna dla każdego: od 7 do 107 lat (czy jakoś tak).
Sama mechanika to właśnie taki tetris na planszy. Kafelki są różnych rodzajów i kształtów. Naszym zadaniem jest dopasować je do siebie na dość ograniczonych planszach parku, aby jak najszybciej zabudować 4 z nich. Decyzji może nie ma wiele, ale warto planować ruchy z wyprzedzeniem. Pierwsze dostępne kafelki są najwyżej punktowane, a za pełne zabudowanie plansz otrzymujemy żetony pomników, również poukładane malejąco pod względem punktów. Nie ma tutaj żadnej interakcji z innymi graczami, poza wyścigiem po najbardziej “wartościowe” misie. Najlepiej też zacząć grę z “zasadami zaawansowanymi”, gdyż osiągnięcia wprowadzają dodatkowe wyzwanie, co jest dużym plusem przy tak banalnej grze.
Osobiście przez całe to skupianie się i analizowanie przestałem w ogóle zauważać tematykę gry i uczucie „budowania parku dla niedźwiedzi” szybko zniknęło. Liczyły się tylko optymalne ruchy i rozwiązanie łamigłówki (co zresztą idzie mi kiepsko, ponieważ Majka ograła mnie już kilka razy). Nie jest to jednak żaden minus! Uwielbiam gry logiczne, a samo układanie kafelków i ostateczne zakończenie budowy jest satysfakcjonujące.
Jeśli chodzi o wykonanie, to jestem bardzo zadowolony. Kafelki i plansze są solidne… i to tyle. Osobiście nie podoba mi się styl graficzny. Postać na pudełku trochę mnie przeraża, a niedźwiedzie są bardzo karykaturalne. No i jednym z nich jest koala. Sama jakość nadruków na kafelkach też pozostawia wiele do życzenia, niektóre wydały mi się rozmyte i niewyraźne. Pudełko jest dość małe, ale idealnie mieści cały zestaw, a to bardzo dobrze, bo nie lubię marnotrawienia miejsca. Jest też ta nieszczęsna wypraska, a raczej 3 kawałki tektury, które ją imitują. W mojej wersji jest też błąd na planszy zasobów. Tyczy się on liczby dostępnych terenów zielonych zależnej od liczby graczy. Nie jest to jednak coś, co psuje rozgrywkę, ponieważ instrukcja jest poprawna, a wydawca udostępnił wydruk, korygujący pomyłkę.
To był dobry zakup. Gra spełniła oczekiwania, jest idealna jako “gateway game”, gra dla początkujących albo zupełnych nowicjuszy w świecie gier planszowych. Myślę, że przyjęłaby się też wśród zaawansowanych graczy, na zakończenie jakiejś długiej sesji jako czas wyciszenia i refleksji po ciężkich godzinach wbijania noży w plecy. Park świetnie skaluje się od 2 do 4 graczy, czas rozgrywki mieści się w 30 minutach (gdy nie ma przesadnych myślicieli i filozofów wśród grających), po jednej partii jest ochota na kolejną. Wskakuje na podium w kategorii lekka gra rodzinna zaraz obok 7 Cudów Świata i Wsiąść do Pociągu.
TL;DR – Yay!
PS.
Nie grałem ani w Patchwork, ani w Ogródek więc nie mam do nich porównania. Na decyzji między tymi trzema zaważyły 2 rzeczy: liczba graczy (vs 2-osobowy Patchwork) oraz tematyka (niedźwiedzie!).
> Uwielbiam gry logiczne
Azula zamówił?
Jeszcze nie, teraz pełne skupienie na wybraniu czegoś cięższego :D